Tripod i nauka języka angielskiego

Bartłomiej Piech, www.facebook.com/Angielski.u.Ciebie/, tel.697 291 696

Z poprzednich artykułów znamy odpowiedzi na pytania: „Co mam wiedzieć?” i „Jak to zachować?”. Mianowicie wiemy, że warto porządkować dobrane do kontekstu słownictwo oraz że zdecydowanie opłaca się to robić w formie fonetycznej (idealnie w formie nagrań). Dzisiaj będzie o trzecim pytaniu: „Po co to wszystko?”.

Uczenie się angielskiego działa trochę jak statyw. Anglicy nazywają go „a tripod”, trafnie zauważając, że ma trzy nogi. Każda z nich ma charakter dopełniający względem pozostałych dwóch. W naszym przypadku, czyli nauce języka angielskiego, wszystko wskazuje na to, że też tak właśnie jest. Można mieć perfekcyjnie wyselekcjonowane wyrażenia, ułożone w dostępnych na wyciągnięcie palca folderach w chmurce. Można. Ale po co? Jest paliwo, ale brak iskry.

Trzeba rozmawiać

Tą iskrą jest świadomość, że druga osoba czeka na rozmowę z nami. Bez względu na zaawansowanie i przebiegłość programów dbających o regularność naszych ćwiczeń na dzień dzisiejszy nie ma lepszego „accountability partner” niż rozmówca. I nie chodzi tu o sytuację ani o temat rozmowy. Chodzi o wypełnienie zobowiązania, które podjęliśmy, chcąc nauczyć się języka angielskiego. Tym, co sprawia, że ostatecznie otwieramy usta lub nie, jest ktoś, kto może nas z tego rozliczyć. W idealnej sytuacji nasz „accountability partner” ma coś ciekawego do powiedzenia i też jest zainteresowany uczeniem się.

Gdzie szukać takich osób?

W dobie Internetu sięgnąć możemy po aplikacje, fora i grupy stowarzyszające osoby aktywnie rozwijające swój język. Najbardziej popularne to HelloTalk, Speak24.com i Toastmasters. Jest ich dużo, a ich oferta zawiera nierzadko możliwość zapisania się na kurs. Zgodnie z zasadą „Nauczyciel nie jest niezbędny” bez trudu możemy jednak nawiązać kontakt z kimś, kto chce się poduczyć polskiego w zamian za lekcję angielskiego. Co więcej, będzie to osoba, która zna „twój ból” i będzie mówić „twoim językiem”.

Równowaga osiągnięta

Statyw nauki języka angielskiego (i innych języków – osobiście potwierdzam włoski) zawdzięcza równowagę trzem filarom. To, który z nich jest najważniejszy, jest kwestią czysto subiektywną. Czy warto pozostawiać którąkolwiek z nich przypadkowi? Odpowiedź jest raczej oczywista. Na zdecydowane wyakcentowanie zasługuje niezmiennie jedna kwestia: To, o czym mówimy, to NARZĘDZIA. Jako uczniowie mamy nad nimi bezsprzeczną kontrolę!


GLOSARIUSZ:

  • Tripod – dosł. trójnóg, statyw
  • Accountability partner – dosł. partner odpowiedzialności, osoba, która pomaga w dotrzymaniu zobowiązania, potocznie poprzez rozliczanie z danych samemu sobie obietnic.

CZYTAJ TAKŻE: Business talks, Kill two birds, Check! – Sprawdzam!, Proces nauki angielskiego: Finish it!


Bartłomiej Piech – tutor i wyznawca zasady „Nauczyciel nie jest niezbędny”. Absolwent filologii angielskiej oraz akademii coachingu. Autor metody nauki języka angielskiego stosującej narzędzia z zakresu psychologii biznesu. Od 5 lat prowadzi lekcje prywatne oraz grupowe, gdzie oferuje spersonalizowane programy uczenia się. Budując samodzielność uczniów, minimalizuje stres, maksymalizuje zaangażowanie, zwiększa efekty. Inspirację odnajduje w kolarstwie, a dyscyplinę, upór i dbałość o szczegóły z sukcesem przekłada na działalność edukacyjną.
 Więcej informacji na www.facebook.com/Angielski.u.Ciebie/