Nastroje w budowlance raczej kiepskie

Elżbieta Amborska, [email protected]

Nastroje w budowlance coraz bardziej pesymistyczne. 2022 rok to trudny sezon dla branży, a następny na pewno nie będzie łatwiejszy. Zamówień jest coraz mniej, rośnie więc obawa, że na rynku dojdzie do mniej lub bardziej ostrej selekcji firm.

Gdybyśmy chcieli porównać zmianę nastrojów w branży budowlanej w ubiegłym i bieżącym roku, to najlepiej oddałaby ją chyba jazda na rollecoasterze. Rok 2021 bliski był hurra optymizmu. Zapotrzebowanie rynku na usługi budowlane było rekordowo wysokie. Tak duże, że jeżeli branża czegoś się obawiała, to tylko tego, że ten ogromny popyt nakręci wzrost cen za robociznę i materiały. Pewnie dlatego niektórzy określali go mianem klęski urodzaju.

Ostatecznie obawy części branży się spełniły. Ceny wzrosły i to szybciej niż spodziewały się tego firmy i z zupełnie innych powodów. Wojna na Ukrainie odwróciła (a raczej wywróciła) rosnący trend w budowlance w sposób wręcz dramatyczny. Jak podaje firma PMR od lat badająca w formie indeksu koniunktury zmianę nastrojów rok do roku m.in. w budownictwie, w 2021 roku wskaźnik nastrojów/koniunktury wzrósł o 19,4%. W tym roku spadł aż o ponad 30%, do poziomu –11,5%. Branża zaliczyła więc ostrą jazdę w dół, doświadczając przy tym lekkiego napadu lęku.

Punktem przesilenia jest niewątpliwie wojna na Ukrainie i idące w ślad za nią: kryzys energetyczny, wysoka inflacja, ponownie zerwane łańcuchy dostaw, drogie kredyty hipoteczne i wysokie ceny na materiały budowlane. Wszystkie te czynniki łącznie sprawiły nagły spadek koniunktury w budownictwie. Największy spadek inwestycji zanotowała niestety mieszkaniówka, która mimo licznych inwestycji infrastrukturalnych jest de facto głównym motorem branży.

nastroje-w-budowlance
Fot. Targi Lublin

Twarde dane nie pozostawiają złudzeń

Jak podaje GUNB, liczba wydanych w I półroczu 2022 r. pozwoleń na budowę w budownictwie jednorodzinnym zmniejszyła się aż o 17% w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego. Na budynki wielorodzinne tych pozwoleń było o 9% mniej. W przypadku deweloperki nie byłby to dramatyczny wynik, gdyby nie to, że nie wszystkie uzyskane pozwolenia przekładają się na rozpoczęcie inwestycji. Niektórzy inwestorzy, bez względu na to, czy są to osoby fizyczne czy firmy deweloperskie, odkładają budowę na później. Na jej rozpoczęcie mają trzy lata, później pozwolenie traci ważność.

Sytuację branży w jeszcze większym stopniu pogarsza popyt na kredyty hipoteczne. Wysokie stopy procentowe i zaostrzone wymagania w zakresie zdolności kredytowej skutecznie zniechęcają inwestorów do zapożyczania się na cele mieszkaniowe. Bank Informacji Kredytowej podaje, że już w maju 2022 r. banki udzieliły o 43,3% kredytów mniej w porównaniu do roku ubiegłego. Mimo rosnących cen na usługi i materiały budowlane mniejsza była także wartość tych kredytów – o 38,6%. We wrześniu tego roku liczba udzielonych kredytów hipotecznych była już o 68,7% niższa w porównaniu do września ubiegłego roku. Ich wartość spadła zaś o 3,4%. (Pocieszające jest to, że wyniki z września są lepsze od danych za sierpień.)

W rezultacie nie tylko mniej się buduje, ale i mniej mieszkań i domów wykonanych przez deweloperów znajduje swoich nabywców. A mniejsza liczba budów, to mniejsze zapotrzebowanie na usługi wykonawcze, materiały budowlane i wykończeniowe.

nastroje-w-budowlance
Fot. Targi Lublin

Jak z zawirowaniami na rynku budowlanym radzą sobie firmy działające w naszym regionie? Postanowiliśmy to sprawdzić, korzystając z obecności przedstawicieli różnych obszarów branżowych na targach LUBDOM. Zapytaliśmy ich, jak oceniają kończący się sezon budowlany 2022 oraz jakie są ich prognozy na przyszły rok.

CZYTAJ TAKŻE: LUBDOM 2022, czyli budowlanka w cieniu kryzysu

Nastroje w budowlance – sonda

Grzegorz Dyś,
właściciel firmy Dyś – Buderus

Jeżeli miałbym oceniać ten rok, to powiedziałbym, że należał do tych trudnych. W porównaniu do ubiegłego roku klientów jest więcej, ale wszystko mocno podrożało i są problemy z dostępnością urządzeń grzewczych. Na rynku brakuje zarówno kotłów, grzejników, jak i pomp ciepła oraz elektroniki do sterowania. Na realizację zamówień u kontrahentów czeka się po kilka miesięcy, a czasem nawet i rok. W efekcie firmy takie jak nasza, które sprzedają urządzenia grzewcze, nie mają wystarczającej ilości asortymentu, żeby ten popyt zaspokoić.

Jaki będzie przyszły rok, nikt nie potrafi powiedzieć. Żeby można było zaliczyć go do w miarę udanych, rynek musiałby się nasycić. Skończyłyby się problemy z dostępnością i ceny zaczęłyby spadać. Ale możemy mieć tylko nadzieję, że tak będzie. Jeżeli nie, to będzie ciężko. Zwłaszcza wtedy, gdy ceny będą rosnąć, bo klientów po prostu nie będzie stać na tak drogie urządzenia.

Natalia Wąsala,
specjalista ds. sprzedaży i zakupów w firmie Alusky

Dzięki temu, że „jesteśmy na dachach”, możemy uznać, że ten rok był dla nas w porządku. Wiadomo, okna dachowe montuje się pod koniec budowy obiektu, a wielu inwestorów w tym sezonie kończyło realizację inwestycji rozpoczętych nawet kilka lat temu.

Przyszły rok dla okien dachowych może być jednak ciężki. Już teraz zaczyna dziać się źle. Na kondycję branży negatywnie wpływa zwłaszcza niestabilność cen na materiały budowlane i drogie kredyty: hipoteczne i inwestycyjne. Firma Alusky radzi sobie z trudnościami na rynku dzięki trzem czynnikom. Przede wszystkim mamy unikalny produkt – jesteśmy jedynym na świecie producentem aluminiowych okien dachowych. Nasz produkt jest w segmencie Premium – przeznaczony dla klientów, którzy chcą mieć dokładnie to, co im się wymarzy. Produkt ten oferujemy w bogatej palecie profili wewnętrznych, różnych rozmiarach i typach łączeń– co wyróżnia nas na rynku. Mamy zatem szeroką gamę możliwości, aby dopasować się do potrzeb i preferencji klienta. W obecnej sytuacji to bardzo ważne i w pewnym sensie nas „ratuje”.

Krzysztof Adamus, właściciel firmy ALDACH Sp. z o.o.

Dla ALDACH Sp. z o.o. ten rok nie był najgorszy. Technologia wiązarów dachowych sukcesywnie przebija się do świadomości coraz większego grona klientów. Jest szybsza w porównaniu do tradycyjnych metod wznoszenia konstrukcji dachu i daje zupełnie inne możliwości. Budynek na przykład nie musi mieć gotowego stropu, bo wiązary opierają się wyłącznie na ścianach. W stosunku do roku 2021 zanotowaliśmy nawet niewielki wzrost sprzedaży. Nie doświadczamy też problemów z dostępnością surowca, który w 100% pochodzi z importu. A ponieważ ceny na drewno notują zniżki, tanieją też i nasze produkty, przez co stają się bardziej przystępne dla inwestorów.

Niestety, widać oznaki hamowania w branży budowlanej. Obecnie zamówienia idą jeszcze siłą wcześniejszego rozpędu, ale odzew od nowych klientów indywidualnych już w tej chwili jest ograniczony. Po prostu realizuje się mniej nowych budów. Uważam więc, że w I półroczu 2023 r. może być różnie.

Andrzej Wroński,
współwłaściciel w firmie Studio Podłóg Z53

Ten rok oceniam źle, a nawet bardzo źle. Mówię tak, ponieważ z jednej strony wszystko zdrożało: zarówno surowce, jak i komponenty, którymi handlujemy, z drugiej – zniknęli z rynku niektórzy nasi klienci. Sytuacja w naszym segmencie nie jest najgorsza, bo oferujemy podłogi z półki premium, przeznaczone dla zamożniejszych klientów, a oni jeszcze mają fundusze i wykańczają swoje domy i mieszkania. Jednak jeżeli to, co się dzieje na rynku budowlanym, będzie się utrzymywać, to prawdopodobnie wiele firm z naszej branży upadnie – albo ze względu na koszty funkcjonowania, albo z powodu braku klientów.

Z informacji, które docierają do nas z rynku, szczególnie niepokojące są te o wstrzymywaniu inwestycji we wszystkich segmentach budownictwa: mieszkaniowym, komercyjnym i budownictwa indywidualnego. W tej chwili mało kogo stać na kredyt hipoteczny, ludzie nie budują więc domów i nie kupują mieszkań, a firmy ograniczają wydatki. Jeżeli ten trend się utrzyma, to wszystkie te produkty, które prezentowane są tu, na targach LUBDOM, nikomu nie będą potrzebne. Podłogi też.

Janusz Łacek, specjalista ds. sprzedaży w firmie Unihaus

Jeżeli chodzi o nas, producenta domów z bali i domów szkieletowych, to ten sezon był stabilny. Realizowaliśmy umowy podpisane wcześniej i ten rok mieliśmy zaplanowany. Przyszły rok zapowiada się również stabilnie. Na naszą korzyść działa to, że jesteśmy dość dużym wykonawcą.

Sytuacja niektórych firm, z którymi współpracowaliśmy, na przykład w zakresie zakupu drewna czy sprzedaży/odbioru gotowych elementów, jest jednak zdecydowanie gorsza. Część z nich już przestała istnieć. Największe problemy mają małe firmy wykonawcze. Jak będzie wyglądała sytuacja w naszym segmencie rynku budowlanego w przyszłym sezonie? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba by być jasnowidzem. Myślę, że nikt nie potrafi w tej chwili tego przewidzieć.

Foto otwierające: Targi Lublin

CZYTAJ TAKŻE: LUBDOM 2022, czyli budowlanka w cieniu kryzysu

CZYTAJ BEZPLATNIE ON-LINE