Architekt oparciem dla wykonawcy

Dariusz Marciniak, [email protected]

Natalia Przesmycka, pracownik naukowy Katedry Architektury, Urbanistyki i Planowania Przestrzennego na Politechnice Lubelskiej, zrzeszona w Izbie Architektów Rzeczypospolitej Polskiej, mówi o roli architekta i wykonawcy w procesie powstawania obiektu, o oczekiwanych relacjach między nimi i dlaczego nie powinni być dla siebie wrogami.

Jak powinna dziś wyglądać współpraca wykonawcy z architektem?

Bez wykonawcy twórczość architekta pozostaje jedynie na papierze lub w świecie wirtualnym. Obecnie można zauważyć bardzo szybko postępujące spłycenie czegoś, co zwane jest potocznie sztuką budowlaną. Nowe technologie wymagają coraz większej specjalizacji, zarówno po stronie projektanta, jak i wykonawcy. Dokumentacja projektowa staje się coraz bardziej rozbudowana, do czego przyczyniają się również obowiązujące przepisy. Popatrzmy, jak wyglądały projekty 150 lat temu – opis zredukowany do kilku zdań, podstawowe obliczenia, uproszczony, lecz jakże piękny rysunek odręczny. Wówczas wykonawcy jakoś sobie radzili. Obecnie można niestety zauważyć, że jak czegoś architekt nie narysuje lub nie opisze, to nie zostanie to wykonane. Co gorsza, często wykonawcy nie sygnalizują, że mają problem, wynikający np. z niewystarczającej dokładności rysunku czy niejasności opisu. Różne bywają tego przyczyny i skutki. Kluczową rolę odgrywa w tym momencie kierownik budowy. Specyfikacje techniczne odbioru i wykonania robót, wymagane przy inwestycjach publicznych zakładają, że zapozna się z wszystkimi zapisami dokumentacji. Niestety, nie zawsze ma to miejsce i, co gorsza, nie wszystkie niejasności „wychodzą” na etapie przyjęcia dokumentacji.

W którym momencie może dojść do sytuacji konfliktowej?

Kontakt architekta z wykonawcą następuje najczęściej za pośrednictwem kierownika budowy. Od jego kompetencji, wiedzy i doświadczenia zależy w dużym stopniu, jak ta współpraca przebiega. Problemem są zmiany, które chce wprowadzać wykonawca. Różne mogą być ich przyczyny – najczęściej są to: oszczędności na materiale lub technologii, chęć uproszczenia rozwiązania technicznego, czasem brak umiejętności wykonawcy, a czasem… błąd projektanta. To zawsze może się zdarzyć i należy podejść do tego z pokorą i zrozumieniem, starać się wypracować kompromis i zadowalające obydwie strony rozwiązanie. Wspólne dogadanie się na etapie realizacji projektu jest bardzo ważne, bo przecież i projektantom, i wykonawcom przyświeca ten sam cel – obiekt ma powstać.

Zanim do wypracowania kompromisu dojdzie, czy można którejś ze stron a priori przypisać większą winę za zaistnienie sporu?

Wielu wykonawców pobieżnie zapoznaje się z dokumentacją projektową, co może prowadzić do nieporozumień, a nawet błędów na budowie. Z drugiej strony oszczędności na projektowaniu prowadzą do sytuacji, gdy projekty wykonawcze są sporządzane stosunkowo rzadko. Trudno wymagać od architektów szczegółowego rozrysowania np. detalu w momencie, gdy zlecona jest jedynie dokumentacja budowlana.

Kolejnym problemem są nadzory autorskie. Prawo zobowiązuje architekta do ich pełnienia, jednak nie nakłada obowiązku na ich zlecanie przez inwestora. W efekcie często dochodzi do sytuacji, że architekci niechętnie odpowiadają na pytania wykonawców, zwłaszcza odnośnie proponowanych zmian, nie mając umowy z inwestorem o pełnienie nadzorów. Inwestorzy powinni zrozumieć, że nadzór to nie dodatkowy wydatek, lecz gwarancja pełnego zaangażowania projektanta w proces budowy, dopilnowania, by nie nastąpiły zmiany pogarszające jakość. W ramach nadzorów autorskich architekt przyjeżdża na budowę, a jego relacja z kierownikiem nabiera zupełnie innego charakteru niż w momencie, gdy jest atakowany telefonami z budowy o godzinie 7 rano.

Architekt może wstrzymać budowę i to niezależnie od faktu, czy oficjalnie ma zlecone nadzory autorskie, czy nie. Dzieje się tak najczęściej w przypadku stwierdzenia przez niego rażących niezgodności z projektem lub innych zaniedbań, np. w zakresie bezpieczeństwa pracowników. Mimo że wstrzymanie budowy nie jest więc aktem złośliwości, lecz troski o prawidłowy jej przebieg, lepiej do tego nie dopuszczać i na bieżąco ją monitorować, oczywiście w ramach zleconego nadzoru.

Wokół czego najczęściej ogniskuje się konflikt pomiędzy wykonawcą a architektem?

Najczęstszą przyczyną konfliktów jest chęć wprowadzania zmian w projekcie lub ich wprowadzenie bez akceptacji projektanta. Są różne przyczyny zmian. Jak już wspomniałam, najczęściej chodzi o pieniądze: tańszy materiał jako zamiennik zaprojektowanego, inne rozwiązanie tzw. robót zanikających. Te ostatnie są szczególnie istotne, ponieważ często nie ma możliwości weryfikacji ich właściwego wykonania. A dotyczą one np. izolacji fundamentów czy wykonania warstw posadzkowych bądź podbudowy. Jeśli pojawi się problem po oddaniu budynku do użytkowania, a zapisy w dzienniku budowy nie potwierdzą zmian, bardzo trudno jest dociec, kto i w jakim momencie zawinił. Większość spraw kończących się w sądzie wynika z braku koordynacji prac budowlanych z dokumentacją projektową. Oczywiście w niej również mogą znaleźć się błędy lub rozwiązania, które w trakcie trwania prac budowlanych wymagają zmiany. Szczególnie w przypadku przebudów, rozbudów i remontów, wiele problemów pojawia się dopiero na budowie, bo na etapie projektowania po prostu nie można ich przewidzieć. Ważne, by wówczas w odpowiednim momencie zawiadomić projektanta i znaleźć optymalne rozwiązanie.

Nie można nie wspomnieć o jeszcze jednej kwestii – świat wykonawców to ciągle męski świat, podczas gdy ostatnia dekada przyniosła radykalną feminizację zawodu architekta. Obserwując tendencje wśród studentów architektury nie tylko w Polsce, z cała pewnością mogę stwierdzić, że kobiet w architekturze będzie z roku na rok coraz więcej. Wykonawcy muszą ten fakt zaakceptować.